Czy możliwe jest chirurgiczne wydłużenie nóg?
Uważa się, że niskim ludziom jest trudniej w życiu. Wyższe osoby postrzegane są jako bardziej inteligentne, dominujące, a jeśli wierzyć stacji BBC Future, wyższy wzrost sprzyja w walce o fotel w Białym Domu. Niżsi kandydaci mogą liczyć na mniej głosów niż ich wysocy przeciwnicy. Czy zatem wzrost ułatwia start w życiu? A jeśli tak, to czy można zafundować sobie kilka centymetrów więcej wzrostu?
Oczywiście, nie wzrost świadczy o sukcesie w życiu, jednak panują opinie, że wysoki wzrost nie przeszkadza, a wręcz może pomóc. Niskie osoby borykają się z kompleksami i z zazdrością patrzą w górę, próbując dorównać swojemu rozmówcy. Nic więc dziwnego, że wiele osób przyznaje, że gdyby tylko istniała taka możliwość, chętnie zażyczyłoby sobie wyższy wzrost. A może to wcale nie jest niemożliwe?
Niskie osoby, zwłaszcza kobiety, korzystają z licznych trików mogących dodać kilka centymetrów. Chyba najpopularniejszym sposobem są wysokie szpilki, ale istnieją również inne metody na to, by optycznie dodać sobie kilkadziesiąt milimetrów wzrostu. Spodnie rozszerzane dołem, pionowe paski, sukienki odcięte pod biustem – sposobów jest wiele, ale to tylko chwilowe rozwiązanie.
Wydłużanie kości – operacja dla każdego?
Operacja wydłużenia kości kończyn dolnych celem wydłużenia wzrostu jest wyjściem dla naprawdę zdeterminowanych, gdyż jest nie tylko kosztowna, ale przede wszystkim bolesna oraz wiąże się z długim okresem hospitalizacji i rekonwalescencji. Metoda jest rekomendowana osobom dotkniętym karłowatością lub cierpiącym z powodu nierównych kończyn, jednak przyciąga również zainteresowanie ludzi, u których nie istnieją żadne medyczne przesłanki do przeprowadzenia operacji.
„To jest nie tylko kwestia wydłużenia kości. Wydłużeniu podlegają też mięśnie i naczynia krwionośne” – mówi z rozmowie z TVN24 prof. Andrzej Szulc, kierownik Kliniki Ortopedii i Traumatologii Dziecięcej w Warszawie. Zabieg jest wysoce inwazyjny, a po jego przeprowadzeniu pacjenci czasem borykają się z powikłaniami leczenia pooperacyjnego, wśród których znajdują się ograniczenie ruchomości stawów, podwinięcia i zwichnięcia stawów kończyn czy złamania kości w miejscu jej wydłużenia. Jednak niebezpieczny trend rozprzestrzenia się wśród kobiet, które dla urody zrobią naprawdę wiele.
Współczesna medycyna zna trzy metody operacyjnego wydłużania kości: pobudzanie aktywności chrząstki wzrostowej, przedłużenie kończyny przez rozcięcie kości dłutem i jej jednoczesne rozciągnięcie oraz powolne, stopniowe wydłużenie kości poprzez otwartą bądź przezskórną osteotomię. Obecnie wykorzystuje się przede wszystkim ostatnią, najmniej inwazyjną i najbardziej bezpieczną dla pacjenta metodę, jednak wciąż można znaleźć kliniki (głównie w Rosji), które oferują żądnym kilkunastu centymetrów wzrostu więcej kobietom operacje przeprowadzane drugą techniką.
Stopniowe wydłużanie kości przeprowadza się metodą llizarowa lub metodą wydłużania ponad gwoździem śródszpikowym. Obie operacje opierają się na przezskórnym przecięciu kości oraz ich stopniowym wydłużeniu. Do sprawności szybciej wraca się po zabiegu wykonanym drugą metodą, gdyż wówczas zewnętrzny stabilizator jest usuwany zaraz po zakończeniu wydłużania, a nie – jak w przypadku metody llizarowej – po przebudowaniu się kostnicy w miejscu wydłużania.
Wydłużanie kości kończyn dolnych jest procesem długotrwałym. Cały cykl wydłużenia kości o długość odpowiadającą 1 centymetrowi trwa około 35 dniu. Hospitalizacja konieczna jest co najmniej przez pierwszy okres leczenia, kiedy kość wydłuża się średnio o 1 milimetr na dobę, natomiast w czasie oczekiwania na uwapnienie kości pacjent może przebywać w domu.
Etycy medycyny zgodnie powtarzają, że operacje wydłużania kości kończyn dolnych nie mogą być przeprowadzane bez wyraźnych przesłanek medycznych. „To są duże zabiegi, w których ryzyko jest poważne. Powinny zatem służyć tylko takim celom, które wynikają ze wskazań lekarskich” – wypowiedział się stanowczo w TVN24 prof. Tadeusz Brzeziński, etyk medycyny.